Yenefer, Yenefer jak ja Cię nienawidzę



Książki każdy lubi, ja, Ty, On. Książki są fajne.
Wiesz co jeszcze jest fajne? Smoki! I SEX! Miecze też, dokładniej w takiej kolejności. A jak to wszystko połączymy to voila! Mamy przygody Wiedźmina Geralta. Kozaka nad kozaków, i ruchacza nad ruchaczów. Wśród moich znajomych prawie każdy spuszczał się nad tą postacią. Jeszcze nawet przed tym całym hypem jaki wygenerowały gry.

W końcu i ja sięgnąłem po te zacne historie, wziąłem i kupiłem dwa pierwsze tomy w empiku. Akurat dwa pierwsze to zbiory opowiadań, więc idealne żeby wkręcić się w świat i klimat Sapkowskich pomysłów. 

Co mogę powiedzieć? Świat jest super, naprawdę dobrze ukazane średniowieczne fantasy. Bez heroizmu, bez poprawiania dawnych czasów, że wszystkim żyło się dobrze i ludzie dbali o higienę. Jest brudno, szaro i biednie, czyli po prostu średniowiecznie.

Bohaterowie drugoplanowi tak samo świetni - Jaskier FTW! Trzy Kawki tak samo. Pierwszoplanowi już mniej, Geralt kozaczy od początku... aż do poznania Yenefer. No i tu zaczyna się moje narzekanie.


Poznał facet sobie laskę, która traktuje go jak śmiecia a ten za nią lata po świecie. Z niepokonanego pogromcy potworów, co ciągnie do łóżka całe wioski, nagle stał się pantoflarzem. 
WOW, co ten Sapkowski. 
Ten ich kiepski romans robi z Wiedźmina jakąś operę mydlaną. Chcę Cię, nie chcę Cię, wolę starszych, pachniesz arbuzem! Czytam i oczom nie wierzę, jak mnie ten motyw wkurza, jak mnie drażni, jak to wszystko... eh... czemu jakiś smok jej nie pożre w końcu?
Nie chodzi mi o to że Geralt ma dziewczynę (bo to nie jest jego dziewczyna!), tylko o to że ten ich dziwaczny związek jest tak chamsko wpychany mi do gardła przez książkę. 
Ta walka z poprzedniego rozdziału była spoko co nie? To teraz powspominajmy sobie Yenefer! Co? Czujesz więź z bohaterami i ich problemami? Rozumiem... to co, wspominamy Yenefer? Że co, że za mało walki i w ogóle? Ok to wieź ten miecz i je... o patrz Yenefer!
Ona jest wszędzie i nie ma jej nigdzie! Przynajmniej wiemy jaki typ kobiet lubi Andrzej Sapkowski.

Ogólnie podobno później jest lepiej, nie wiem, przeczytałem te dwa tomy i już miałem tak dość Yenefer i jej całej DRAMY że dałem sobie spokój z dalszą historią, a te egzemplarze które miałem poleciały na allegro.

Że znalazł się ktoś kto mnie irytuje bardziej niż Sansa Stark z Gry o Tron, brawa dla Yenefer, oj gromkie brawa.

Zapewne  wrócę do Wiedźmina, bo podobno Triss jest spoko, ale teraz nie mam na to siły. 
Dziękuję, może kiedy indziej.

5!

Komentarze